Galeria OKNA MBP Lublin zaprasza na wystawę "Z natury" Emilii Rusin.
wernisaż 12 grudnia, godz. 18.00 - ul. Peowiaków 12 (I piętro)
Wystawa czynna do 13 stycznia 2026 r.
![]()
Emilia Rusin o swojej twórczości:
Tytuł wystawy - 'Z natury' - można interpretować na dwa sposoby. Pierwszy - jako metodę malowania obrazów z bezpośredniej obserwacji, drugi jako czerpanie inspiracji z natury.
I obydwie interpretacje są właściwe. Większość prac malowałam “z natury”, a nie np. ze zdjęć czy z pamięci, a w zasadzie wszystkie są wyrazem mojego zachwytu nad obrazami tworzonymi przez przyrodę.
Jak uniknąć banału mówiąc, że natura jest inspiracją dla artysty?
Choćbyśmy odgrodzili się murami od światła słońca, szybami od śpiewu ptaków i szumu wiatru, a klimatyzatorami od temperatury powietrza, nadal jesteśmy stworzeniami z porządku biologicznego. Wytworzyliśmy co prawda kulturę i sztukę, ale nadal mamy organizm ukształtowany przez dziesiątki tysięcy lat funkcjonowania naszych przodków w warunkach naturalnych. Nie wstydźmy się tego, przyznajmy to! Przyznajmy, że zachwyt lub inne odczucia może w nas wywołać zakole rzeki, górskie jeziorko, słoneczne promienie przebijające się przez gałązki młodnika, zmarszczona powiewem wiatru powierzchnia wody…
Sztuka odeszła dzisiaj daleko od malowania “z natury”, czyli z bezpośredniej obserwacji rzeczywistości. Ale moment, kiedy uznała, że malowanie pejzażu z natury jest czymś dopuszczalnym, nie był przecież tak dawno, bo ledwo sto kilkadziesiąt lat temu. Nawet jeśli była to krótka, malarska moda, w moim odczuciu to jedna z bardziej niesamowitych form uprawiania tej działalności. Niedzisiejsza, bezradna wobec technologii rejestrującej obraz, a jednak dająca satysfakcję twórcy, a mam nadzieję, że także odbiorcy.
Jako malarka staję przed krajobrazem i wiem, że nie mam szans namalować go tak, jak go widzę. Ale próbuję. Prawie zawsze z próby tej wychodzę z poczuciem porażki. Porównując moją pracę z widokiem, który mnie zainspirował, widzę głównie jej niedoskonałość. Dopiero kiedy oglądam tę samą pracę po jakimś czasie w innym otoczeniu, jestem w stanie zauważyć jej ewentualne walory.
Większość prac prezentowanych na wystawie to właśnie takie obrazy, które powstawały z natury - malowane szybko (zwykle 1-1,5 godziny, bo światło słoneczne zmienia się z minuty na minutę), najczęściej na papierze niewielkich formatów - takim, który zmieści się wraz małymi tubkami szybkoschnącej farby akrylowej w plecaku. Wydaje mi się, że mój zestaw farb i pędzli ma przebieg nie mniejszy niż dwudziestoletnie auto! Zdarza się, że wędruje ze mną na dość odległą wyprawkę i ostatecznie nie zostaje użyty (jak zdarzyło się m.in. w Stambule, gdzie mimo mnogości inspiracji malarskich, farby nie opuściły mojego plecaka, w którym nosiłam je przez cały tydzień). Czasem zaś obrazek powstaje tuż pod domem, bo słońce zachodzące za naszym płotem tworzy zjawisko, które próbuję namalować już od kilku lat.
Druga część wystawy to obrazy i jeden obiekt przestrzenny, które powstały w domu-pracowni, ale nadal tym, co przedstawiają, jest przyroda. Tu dominuje temat, który zachwyca mnie i intryguje od dzieciństwa, czyli drzewa.
Drzewa są żywe, ale się nie przemieszczają, rosną, ale na tyle powoli, że nie widać tego gołym okiem. Każdy gatunek ma swoje formy: kształty liści, pokrój, kolory. Zgrupowane w las, czy choćby zagajnik, tworzą formy tak ciekawe wizualnie, że można by nie malować nic poza nimi. A jeśli dodać do tego światło słoneczne, zaczyna dziać się magia. Mam nadzieję, że chociaż trochę tej magii odnajdą Państwo na wystawie.
Emilia Rusin – ur. 1986 w Białymstoku, absolwentka Malarstwa na Wydziale Artystycznym UMCS – dyplom w 2010 u dra hab. W. Procia - oraz kierunku Animator i Menedżer Kultury na tej samej uczelni. Na co dzień pracuje w Centrum Kultury w Lublinie, gdzie współorganizuje Lubelski Festiwal Filmowy, Dyskusyjne Koło Filmowe Benshi i inne pokazy filmowe. Wolny czas poświęca sztuce (głównie rysunkowi i malarstwu) oraz sztuce tradycyjnej - od kilku lat śpiewa i zajmuje się rękodziełem - haftem, tkactwem, szydełkowaniem.